Budzę się rano, patrzę w okno i przypominam sobie jak dzień wcześniej przywoływaliśmy słońce pijąc Primitivo di Manduria. Przecieram oczy i raz jeszcze spoglądam w okno, udało się! – przychodzi mi do głowy. Za oknem króluje piękne słońce, które otoczone jest dawno niewidzianym w weekend błękitem. Takie poranki uwielbiam, nie trzeba mi wtedy dwa razy powtarzać by szybko zamienić komfort pościeli na nieprzyjemność wstania. Wstaję więc dość szybko z konkretnym zamiarem opuszczenia czterech ścian. Pytanie jedynie gdzie jechać. Jako, że ostatnio dużo pracujemy nad przygotowaniami do akcji Mazowsze Bez Zadęcia to nie mamy większego kłopotu z wybraniem miejsca.
Pada na rzekę Warkę, planujemy w tym roku wybrać się co najmniej kilka razy. Jej koryto jest jednym z najładniejszych i najbardziej malowniczych na Mazowszu. Już od dawna chcieliśmy rozpocząć zwiedzanie Pilicy. Mieliśmy po raz pierwszy pojechać tam w maju, ale jeżeli pogoda już w lutym zachęca do wyprawy, to dlaczego z wyjątkowych okoliczności nie skorzystać?
Nasz cel: Warka rzeka
Plan był ambitny i ciekawy. Dzień mieliśmy rozpocząć od zwiedzania browaru w Warce, później przenieść się do centrum miasta i zahaczyć jeszcze o pałac, w którym znajduje się muzeum Pułaskiego. Jest wiele powiedzeń wyśmiewających plany, niestety tym razem wyszło jak w powiedzeniach, już od początku nic nie wychodziło. Na zwiedzanie browaru umówiliśmy się na 12:30 i wszystko było ok., do czasu aż podjechaliśmy na miejsce i zdzwoniliśmy się raz jeszcze z browarem i wyszło na to, że faktycznie czekają na nas, ale.. w Żywcu! No to niezłe nieporozumienie! Próbowaliśmy się jeszcze dodzwonić do miejscowego browaru i na szybko zorganizować zwiedzanie, ale niestety nie udało się – niedziela. Podobnie wyszło z muzeum Pułaskiego, gdzie również zastaliśmy zamkniętą bramę z powodu remontu..!
Pomimo tych niedogodności była to cudowna niedziela, podczas której wyspacerowaliśmy się tyle ile chcieliśmy. Przeszliśmy się ulicami Warki, później na dłużej zatrzymaliśmy się nad Pilicą, a na koniec wstąpiliśmy na teren pałacu w Palczewie. Pogoda była ogromnym sprzymierzeńcem, dzięki niej uśmiech nie znikał z naszych twarzy. Trzeba przyznać, że naprawdę wypoczęliśmy w ten weekend.
Miejscowość Warka i Warka rzeka– kilka słów z historycznych kart
Aby odnaleźć pierwsze wzmianki o Warce należy cofnąć się o ponad 700 lat wstecz, wtedy to miejscowość otrzymała prawa miejskie. Tak jak i dzisiaj, tak i wtedy kojarzona była głównie z piwem. Pomyślność Warki stała przede wszystkim piwem.. – tak w XVII wieku o historii miasta pisał ówczesny historyk Jędrzej Święcicki. W podobnym tonie w XXI wieku mogę napisać i ja. O tym jednak za chwilę, przejrzyjmy jeszcze przez chwilę karty historii. W XVI wieku w Warce mieszkało 30 piwowarów, dla porównania, w o wiele większej Warszawie mieszkało ich 38. W sumie liczby podobne. Piwo wareckie cenione było nie tylko w Polsce, ale również papież Klemens VIII wyrażał się o nim w superlatywach, o czym świadczą podobnież wypowiedziane na łożu śmierci słowa: …sancta piva di Polonia… sancta biera di Warka…, co ciekawe zgromadzeni przy nim duchowni, nie wiedząc, że chodzi o wareckie piwo zaczęli tymi słowy się za papieża modlić. Ten podobno słysząc to wybuchnął śmiechem, dzięki czemu pękły mu wrzody, przez które na owe łoże trafił.
Warka i historyczne ciekawostki
Warto jeszcze wspomnieć o fakcie, że w przeszłości Warka słynęła również z produkcji wina, którego produkcję rozpoczął przyjazd na ziemie polskie królowej Bony. Stąd wzięła się m.in. nazwa jednej z dzielnic Warki – Winiary. Podobno dzisiaj na terenie browaru jest również nowoczesna winiarnia, niestety nie było nam dane wina spróbować. Jednakże znając się trochę na winie muszę przyznać, że nigdy o tym produkowanym w Warce nie słyszałem.
Kończąc historię Warki (skądinąd dość ciekawą) warto przytoczyć słowa księżnej mazowieckiej (z listu do księżnej wareckiej): Kiedyż to nasza Warszawa będzie tak wielką, jak Warka? Spacerując po Warszawie można zauważyć historie, która dalej tu żyje i stąd słowa księżnej mazowieckiej
Historia pokazała, że pewnym momencie historia zaczęła się odwracać, zresztą jak w wielu podwarszawskich miejscowościach sprzymierzeńcami nie okazały się takie wydarzenia jak potop szwedzki i II Wojna Światowa. Smutno o tyle, że spotkaliśmy już kilka miejscowości, których lata świetności zamknęły właśnie wspomniane dwa wydarzenia.
Warka – dzisiaj
Wjeżdżając do centrum miasta czuć, że ma ono średniowieczny rodowód, widać to po układzie ulic. Parkując auto niedaleko głównego rynku zaczynamy szybko oceniać teraźniejszy jego wygląd. Niestety wygląda jak większość polskich miast. Bez ładu i składu, wszędzie reklamy sklepów, bannery, elewacje najróżniejsze, zarówno pod względem architektonicznym jak i kolorystycznym (tu niestety polska bolączka – brak kolorystycznego umiaru). Czuć mimo wszystko potencjał, tylko przykro, że jest on tak niewykorzystany. Jedyne co robi dobre wrażenie z najbliższego centrum to klasycystyczny ratusz, który przede wszystkim wyróżnia się tym, że jest odnowiony oraz swoim nieatakującym kolorem. Niestety jego sąsiad, w którym mieszczą się sklepy psuje całe piękno ratusza. Co oprócz tego? Dwa kościoły (jeden ciekawy, w którym pochowani byli książę Trojden i Ziemowit), uliczka z kostką spotykaną na starówkach i tyle. Aby zobaczyć więcej trzeba podjechać 3 minuty dalej na Winiary, gdzie znajduje się pałac Pułaskich. Niestety trafiliśmy na jego remont, więc zobaczyliśmy tylko bramę i kartkę z napisem: nieczynne.
Tak jak pisałem wcześniej, Warka nadal stoi piwem. Alkohol jest spotykany wszędzie. Nasze odwiedziny miały miejsce w niedzielę, co może mieć również wpływ na nasz odbiór. Szliśmy głównymi uliczkami, z każdego kosza wystawały puste butelki po różnych alkoholach. Podeszliśmy pod pomnik lotników, na jego tyłach widać było pozostałości po prawdopodobnie wczorajszej libacji. Idąc po centrum Ag mówiła do mnie: popatrz wszędzie monopolowe, widać, że to miasto browaru.. Ano widać. Podjechaliśmy nad Pilicę, jedną z atrakcji miasta. Pierwszy widok to kilka stolików, przy których ludzie spożywali Warkę. Brzeg przy parkingu to kilka pustych puszek po tym trunku. Całe szczęście im dalej od drogi tym czyściej i ładniej. Szkoda, że ten pierwszy widok jest tak negatywny. Warka dzięki Pilicy mogłaby przyciągać ludzi, szczególnie, że Pilica jest idealna pod kajaki. Swoją drogą na kajaki zamierzamy się tu wybrać.
Pilica miasto – siła okolicy
Rzeka nazywana jest przez portal Warka24.pl rzeką możliwości i faktycznie dużo w tym prawdy. Z jednej strony przez to, że żyje w niej 28 gatunków ryb, z drugiej stronie można w jej okolicach spotkać wiele gatunków ptaków, płazów i gadów. Brzegi często są dzikie, a rzeka ma w zwyczaju meandrować. To wszystko sprawia, że jest idealna do zwiedzania z perspektywy choćby kajaka. W maju planujemy zwiedzić ją właśnie w ten sposób. Póki co zaspokoiliśmy pierwszą ciekawość spacerem wzdłuż rzeki i to w okolicy, która uchodzi za ciekawą czyli w Warce, niedaleko efektownego mostu kolejowego. Dla naszego syna był to niezwykle miło i interesująco spędzony czas. Dla nas było to wytchnienie od miejskiego zgiełku, a także niezwykle efektywnypełny odpoczynek.
Wszystko temu sprzyjało. Pogoda była idealna, luty, temperatura powyżej 10 stopni i zimowe niebo, poprzecinane jedynie kilkoma chmurami. Położyliśmy się z Jasiem w suchej trzcinie i patrzyliśmy na ten błękit. Później on zajął się rzucaniem patykami i bieganiem wzdłuż brzegu. Ag spacerowała, ja patrzyłem przed siebie i robiłem zdjęcia. Na koniec wdrapaliśmy się na most i stamtąd spojrzeliśmy na rzekę. O tak, nad nią na pewno wrócimy!
Pałac w Palczewie
Na sam koniec podjechaliśmy do pobliskiego pałacu w Palczewie, ten dziewiętnastowieczny obiekt znajduje się kilka kilometrów od Warki. Dzisiaj mieści się w nim hotel z restauracją. Planowaliśmy zjeść tam obiad, niestety tego dnia była tam impreza zamknięta. Udaliśmy się więc na spacer po parku, w którym ukryty jest biały pałac w Palczewie. Miejsce miłe, dobre na przerwę obiadową. Myślę, że też ciekawy postój na zwiedzanie pobliskiej okolicy. Nie wiem jak warunki w hotelu, ale na zewnątrz było przyjemnie (zważywszy na porę roku).
I to w sumie tyle. Mazowsze Bez Zadęcia rusza oficjalnie na przełomie kwietnia i maja, ale już ten wpis wchodzi w skład wypraw po Mazowszu. Zapraszamy do śledzenia. Zamierzamy przybliżyć Wam całe mazowieckie, tak aby żaden inny przewodnik nie był Wam potrzebny. A do Warki jeszcze wrócimy i zweryfikujemy naszą ocenę.
Wpis odtworzony z archiwalnej strony.
Dla tych, co cenią sobie nietuzinkowe podejście i świeże spojrzenia.