Skip to content
Menu
Bez Zadęcia
  • O mnie // Kontakt
Bez Zadęcia
Muzeum zamkowe w Pszczynie

Zwiedzanie Pszczyny – salon przy południowej granicy

Napisano dnia 15 marca 20148 stycznia 2021

Staś rzucił: a może skoczymy na zamek do Pszczyny? Nie to, że planowaliśmy, po prostu tak wyszło. Tak jakby ktoś pstryknął palcami, bo było nam wszystko jedno, gdyby Stasiek rzucił Bratysławę czy Wiedeń, to nasza reakcja byłaby identyczna. Po prostu taki dzień, taka pogoda, która pozwalała aby każdy pomysł od razu przekładać na rzeczywistość.

Stasiek rzucił hasło zwiedzanie Pszczyny, która jest zaledwie dwadzieścia parę kilometrów od Bielska, dotarliśmy więc tam dość szybko. Od razu czuć było, że to miasto w Polsce jest od niedawna. Przychodzi do głowy myśl i porównanie, że to salon wystawowy okolicy. Pozachodniość miasta unosi się w powietrzu. Harmonia rynku wraz z eleganckim zamkiem i małe, zadbane uliczki odstają od polskiego standardu, nawet komunizm za bardzo miasteczka nie dotknął.

Zwiedzanie Pszczyny – rynek

Stoję na głównym rynku, dzisiaj znajduje się tu lodowisko, myślę sobie, że to pewnie jeden z ostatnich weekendów obecności lodowiska na miejscowym rynku. Już dzisiaj jest to bardziej wspomnienie po zimie niż część składowa tej pory roku. Zaglądam za bandę, popękany lód ustępuje miejsca wodzie. W wodzie odbija się moja twarz, odbijają się promienie słoneczne i bezchmurne niebo. W tafli wody widzę także całe piękno pszczyńskiego rynku czyli zadbane, kolorowe kamienice.

W Pszczynie panuje swoisty mikroklimat, z jednej strony czuć tu małomiasteczkowość, a z drugiej jakaś elegancja bije z tych kamienicznych murów, z fasady zamku. Czuć tu przedłużenie salonu na ulice, siadając na ławce czuję, że może powinienem być trochę lepiej dziś ubrany, aby bardziej pasować do otoczenia stworzonego rękami architektów i budowniczych.

Zatrzymałem się chwilę dłużej na rynku i w pewnym momencie dostrzegłem to, co podskórnie od początku mnie zastanawiało. Co tu jest nie tak? Oczywiście początkowo całą winę, jak zawsze w Polsce, zrzuciłem na komunizm, ale w tym przypadku, to nie komunizm musiał być winnym, bo dawny ustrój jakoś nie rzucał się w oczy. Oparłem się o mur i zacząłem wtapiać się w pszczyńskie centrum, zacząłem chłonąć dźwięki ulicy, odbijać miejskie światło.

Pszczyna – miasto z duszą

Zacząłem wreszcie dostrzegać, że chodzi o ten ubiór, o stroje mieszkańców, tak niepasujące do okolicy (ach, ta nasza polska szarość ubioru!). Patrząc na ulice, automatycznie masz ochotę oglądać kobiety ubrane w suknie. Natomiast mężczyzn w sportowe marynarki. Ma się rówieniż ochotę widzieć kolorowe pary z parasolami chroniącymi od słońca, ma się ochotę oglądać film z początków dwudziestego wieku. To wrażenie rośnie jeszcze bardziej po wejściu na teren zamkowy.

Kiedy stanąłem między zamkiem, a parkiem od razu w głowie zaczęły przewijać się kadry z filmów, akcja dzieje się w Anglii, pod dwór podjeżdża konno kareta. Z której wysiada księżna, wysiada opierając się o ramię młodego, przystojnego mężczyzny. To skojarzenie nie jest dalekie od rzeczywistości, od historii miejsca. Jeszcze 100 lat temu zamek należał do księżnej, należącej do starej, angielskiej rodziny. Wrócę jeszcze na chwilę do ubioru.

Stałem na rynku i słuchałem ludzi, patrzyłem na nich. Jest pewien dysonans pomiędzy tymi murami, a ludźmi, jakby zostali przeszczepieni z innych miejsc, albo jakby okolica została przeszczepiona z innej epoki. Coś myślę, że tu się zmieni, że już niedługo po okolicy znowu będą chodzić piękni i pięknie odziani ludzie, że będzie to faktycznie salon wystawowy Bielska-Białej i Katowic.

Zwiedzanie Pszczyny – tęsknota za podróżami

Spacerowaliśmy po parku, chłonęliśmy ostatnie promienie słońca tego dnia, daliśmy się pochłonąć romantycznemu klimatowi otoczenia. Rozmawialiśmy, robiliśmy zdjęcia, śmialiśmy się i korzystaliśmy w pełni z sobotniej wolności. To zabawne, bo dociera do ciebie, że żyjesz cały tydzień po to by w weekend móc przeżywać podobne emocje.

Ta wolność, wolność wyboru destynacji, sposobu spędzania czasu, to wejście do auta i możliwość pojechania gdziekolwiek, byle przed siebie, byle czuć to co czuliśmy właśnie w tej chwili. To wszystko czuliśmy w Pszczynie, to właśnie to miasteczko uruchomiło w nas po raz kolejny tęsknotę za podróżą. Och, jak dobrze, że wiosna w tym roku przyszła tak wcześnie!

W tym parku rozmawialiśmy już o kolejnej podróży, o Atenach. Opowiadaliśmy Staśkowi i Ani o naszym wypadzie, który będzie miał miejsce za kilka tygodni, i teraz z perspektywy tygodnia myślę, że właśnie ta stworzona wspólnie atmosfera spowodowała, że jeszcze tego samego dnia nasi gospodarze kupili bilety do stolicy Grecji. Podróż, spacery uliczkami, to zasysanie ducha miast, piękna natury i powietrza będzie miało więc przedłużenie w postaci kolejnej podróży..

Przenieśmy się na koniec do teraźniejszości – siedzę dzisiaj, tydzień później, w swoim mieszkaniu i wodzę palcem po wspomnieniach z pogranicza Śląska i Galicji. Była Bielsko-Biała i zwiedzanie Pszczyny, a przecież dzień później chodziliśmy jeszcze ulicami Żywca. Weszliśmy do wnętrza żywieckiego browaru, by później przenieść się nad brzeg jeziora żywieckiego. Myślę, że po tygodniu od pobytu można już pokusić się o pewne oceny, na pewno był to udany wyskok, warto jest okolicę jeszcze penetrować i dobrze jest tam mieszkać. Okolica zdecydowanie sprzyja aktywnej turystyce.

Zwiedzanie Pszczyny - centrum miastaZwiedzanie Pszczyny - ludzie siedzący na ławeczkachPszczynaZwiedzanie Pszczyny - spacerowanie po parkuZwiedzanie parku w Pszczynieuśmiechy osób zwiedzających parkuśmiech osoby na zdjęciuZwiedzanie Pszczyny - zamekPszczyna centrum Domki na peryferiach Pszczyny

Wpis odtworzony z archiwalnej strony.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Najnowsze wpisy

  • Sędki – powrót do natury
  • Las Fallas w Walencji – święto ognia i obłędu
  • Wulkan Stromboli na Wyspie Liprayjskim
  • Tropea Kalabria- małe duże miejsce na południu Włoch
  • Cele i plany na nowy rok – podsumowanie starego roku

Najnowsze komentarze

  • Jedź i jedz. To jedzenie pamiętasz najdłużej! - Bez Zadęcia o Egina wyspa grecka obok Aten
  • Wolność w podróży - Bez Zadęcia o Czyste powietrze, czyli regeneracja skóry
  • Droga bez skrótów - Bez Zadęcia o Czyste powietrze, czyli regeneracja skóry
  • Zmotywuj się! - Bez Zadęcia o Filipińskie opowieści – lot na Filipiny
  • Sylwester z dziećmi poza domem - Bez Zadęcia o Zmotywuj się!

Archiwa

  • Wrzesień 2016
  • Maj 2016
  • Luty 2016
  • Styczeń 2016
  • Sierpień 2015
  • Lipiec 2015
  • Czerwiec 2015
  • Maj 2015
  • Kwiecień 2015
  • Marzec 2015
  • Luty 2015
  • Styczeń 2015
  • Wrzesień 2014
  • Czerwiec 2014
  • Marzec 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Październik 2013
  • Sierpień 2013
  • Czerwiec 2013
  • Maj 2013
  • Kwiecień 2013
  • Marzec 2013
  • Luty 2013
  • Styczeń 2013
  • Listopad 2012
  • Październik 2012
  • Sierpień 2012
  • Lipiec 2012
  • Maj 2012
  • Kwiecień 2012
  • Marzec 2012
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011

Kategorie

  • Amsterdam
  • Anglia
  • Austria
  • Bez kategorii
  • Chiny
  • Codzienność
  • Estonia
  • Filipiny
  • Francja
  • Grecja
  • Hiszpania
  • Hotele Bez Zadęcia
  • Impresje
  • Irlandia
  • Jeżdżąc po Polsce
  • Litwa
  • Łotwa
  • Niemcy
  • Porady
  • RPA
  • Słowenia
  • Teksty
  • Węgry
©2021 Bez Zadęcia | Powered by SuperbThemes & WordPress