Przyjechaliśmy nad jezioro Garda, zwabieni zamkiem w Sirmione, nietypowym, bo leżącym na wodzie. Gdy zobaczyliśmy zdjęcia w googlu, wiedzieliśmy, że musimy to zobaczyć na własne oczy. Przyjechaliśmy, bo było nad wodą, w miejscu, które kochamy ze względu na wino. Jedno z naszych ulubionych. Zatrzymaliśmy się na dłużej, bo blisko było stamtąd na Expo w Mediolanie. Przyjechaliśmy, bo mieliśmy wiele powodów, by zatrzymać się właśnie tam, wiele więcej niż gdziekolwiek indziej w okolicy. Zamek w Sirmione nad jeziorem Garda zostało naszym miejscem wypoczynku właśnie dlatego.
Zamek Scaligerich w Sirmione
To miasto jest wyjątkowe już przez sam cypel, który wchodzi w głąb jeziora. Wąski momentami tak, że idąc ulicą po swojej zarówno prawej jak i lewej widzisz wodę. Dochodzisz w końcu do miejsca, gdzie ląd się urywa i poprzez most dochodzisz do niby wyspy. Piszę niby, gdyż most wygląda jakby był nad fosą, nie zaś kończył jeden fragment lądu a zaczynał inny. W tym miejscu znajduje się zamek w Sirmione. Leży sobie na wodzie, góruje nad terenem, ale zarazem nie przeszkadza. To wyjątkowe miejsce zostało zbudowane w XIII wieku.
Siedliśmy sobie na murku i patrzyliśmy na mury, nie mogąc uwierzyć, że zamek tak sobie trwa od wieków w tym miejscu, zalewany wodą z każdej strony. Od razu kojarzymy sobie z weneckimi miejscowościami na wodzie. Kręcimy głową i obserwujemy. My mury, Jaś ryby pływające obok muru.
Starówka w Sirmione
Ta cała starówka znajdująca się za zamkiem powoduje dobry humor, bo czujesz, że znalazłeś się we Włoszech, które lubisz. Wąskie uliczki, wiekowe budynki, atmosfera Włoch jest wokół. To tak bardzo kontrastuje z tym nowym Sirmione, które znajduje się z drugiej strony, tej kontynentalnej, pełnej nowych hoteli, kiczowatych stoisk, plastikowych leżaków i parasoli. Starówka nas pochłania. Dochodzimy do końca cypla, mijamy po drodzy termy, gdzie woda jest rozgrzana do 70 stopni i trafiamy na pozostałości willi z pierwszego wieku. Widok jest obłędny.
Działo się więcej, więcej dla nas. Przede wszystkim dużo odpoczynku, chwil ze sobą, w gronie naszej czwórki. Spacery, poszukiwanie jaszczurek, gonitwy w 35 stopniach od cienia do cienia, obiady i kolacje, leżenie nad wodą. Spokój. Po to był ten przystanek. Sprawdził się. Później były winnice. Nie umiem pisać o winie jak niektórzy, jeśli wino Cię interesuje to napisz do nas, opowiemy. Natomiast jeśli interesują Was inne podróże jak do miasta Trydent to zapraszamy do naszych wpisów!
Artykuł odzyskany z historycznej wersji strony.
Każdy, kto szuka czegoś więcej niż powierzchowne informacje, powinien to przeczytać.
Zastanawiam się czy ktokolwiek o tym wie. Myślę, że warto takie rzeczy nagłaśniać