Tekst w podziękowaniu dla obu babć i dziadków, że dały mi takie wspomnienia.
Budzę się kilka lat wcześniej. Świat przypomina ten, który pielęgnuję w pamięci. Jestem w jednej z podlaskich wsi, administracyjnie przypiętej do mazowieckiego. A więc otwieram oczy. Czuję zapach lekkiej stęchlizny, zmieszanej z drewnem. Zapach drewna w różnej postaci: zapach desek zmęczonych czasem, z których zbudowany jest ten dom, jak i zapach drewna palonego w piecu. Piec stoi w pokoju przechodnim, ja budzę się w salonie, który na noc zmienia się w sypialnię.
Zestaw jedzenia na śniadanie zawsze wygląda mniej więcej tak samo. Cztery kanapki, dwie z wędliną, dwie na słodko: z serkiem, miodem, twarogiem, dżemem. Do tego kakao lub kawa inka. Serwowane albo do łóżka, albo w kuchni przy stole. Zawsze było gwarno, razem z kuzynami robiliśmy hałas. Dużo hałasu i energii. Babcia i dziadek mieli z nami urwanie głowy.
Czar wspomnień – babcia i dziadek zawsze w moich myślach
To tam nasłuchałem się opowieści o snach i rzeczywistości, które miały wpływ na moją wyobraźnię. To tam chłonąłem historie życia, w których umarli bohaterowie odgrywali główne role. Zgadzam się ze Stasiukiem, na Podlasiu duchy były od zawsze pełnoprawnymi członkami rodziny. Często nachodziły wiejskie chaty i podpowiadały jak żyć. Wykonywały czynności, które były czytane jak symbole. Podejmowały ważne decyzje wspólnie z żyjącymi członkami rodziny.
Żyła wtedy jeszcze prababcia, żył dziadek, babcia żyje do dzisiaj. Pradziadek nie żył, ale w chacie się pojawiał, jako duch, chodził po pokoju prababci. Pojawiał się nocą, czasem nad ranem. Opiekował się i doglądał swojej żony.f
Zjedliśmy śniadanie. Prababcia przenosi się na swoją ławkę przed chatą. Dziadek znika gdzieś na polu, babcia krąży gdzieś między domem a podwórzem.
Świat widziany oczami wnuczka
Peryferia świata ożywają gdy przyjeżdżają ruscy, ładą. Cała wieś się zbiera, przegląda zawartość ruskiego kombi. Mają wszystkie odrzuty lepszego świata. Drobną elektronikę, taką jak gry elektroniczne w stylu Wilk i zając. Mają ubrania, prawdopodobnie kupione na stadionie, w Warszawie. Chłopi kupują, ja właśnie wtedy dostaję wspomnianą przed chwilą grę. Ruscy są wyjątkiem od reguły. Na co dzień życie wsi to dzień podobny do następnego dnia.
Lecz nie dla nas. Dla dzieci wieś to mekka zabaw i rozrywki. Idziemy na ryby. Miejscowy chłopak mówi, że połknie żywą rybę za pięćdziesiąt tysięcy, składamy się z kuzynami, a chłopak faktycznie zjada żywą, dopiero wyłowioną rybę. My wolimy rybę przygotowaną przez babcię, łowimy kilkadziesiąt karasi i płotek, później wspólnie obrabiamy z dziadkiem. Na koniec czekamy na finalny produkt z patelni.
Jak nie ryby to grzyby. Las to kolejne miejsce pełne legend, są tam wilki. Podobno ostatnio zagryzły kilka sztuk bydła. Są lisy, w tym roku zginęło już kilka kur. Równie podejrzane o zbrodnie co rude stworzenia są kuny i łasice. W lesie są również dziki, które czasem demolują okoliczne pola. Las to miejsce szukania tropów, szukania jam leśnych stworzeń. Las to miejsce stworzeń, które mają bezpośredni wpływ na życie wsi. Często tragiczny wpływ. Pomimo, że mieszkańcy są do nich negatywnie nastawieni to my jesteśmy ich ciekawi. Ciekawość jest silniejsza niż strach. Kiedy widzimy kilka saren, serce bije o wiele silniej, radość wypełnia nas od stóp po głowę. Wracamy do domu z koszami pełnymi grzybów. Bo grzybów tam nigdy nie brakuje.
Wczasy u babci i dziadka
Jest też dom na drzewie, na starej jabłoni, koszteli. Na wysokości dwóch, trzech metrów powbijaliśmy deski tworząc pokoje i ławki. Są dni, że spędzamy tam czas od świtu do nocy. Pełne dni zabaw na powietrzu. Śmiechy i gonitwy są przerywane tylko na czas przejazdu pociągu. Wtedy wszyscy milkną, wpatrują wzrok tam gdzie niebo łączy się z polem, właśnie w tym miejscu biegnie linia kolejowa tworząc ostrą granicę między niebem a ziemią. Pędzi pośpieszny, osiem wagonów. Trasa Sokołów Podlaski – Siedlce. Dziś pozostały tylko tory.
Jak już jesteśmy przy torach, jest to kolejne miejsce gdzie szukamy skarbów. Na torach zawsze można coś znaleźć. A może zbierzemy złom i oddamy do skupu? Będą litry oranżady za to! Tory, przykładanie uszu do nich, w ten sposób przewidywanie kiedy nadjedzie kolejny pociąg. Zakłady o to. Jako, że tory są związane nieodłącznie z lasem, to oczekiwanie na kolejny pojazd spędzaliśmy leżąc w cieniu drzew. Zapach sosen, ściółki leśnej. Kiedyś poszedłem tam sam, zły na świat, szukałem samotności. Położyłem się na ściółce, prawdopodobnie usnąłem, gdy otworzyłem oczy to zobaczyłem sarnę, kilka metrów ode mnie, szukającą pokarmu w ziemi.
Peryferie świata – u babci i dziadka zawsze najlepiej
Ten świat, miejsce na peryferiach świata, gdzie nie da się oddzielić przyrody od człowieka, gdzie natura jest częścią składową życia. To tam spędzałem czas dzięki babciom i dziadkom. Tak samo podziękowania idą dla prababci i pradziadka.
Budzę się dzisiaj. Godzina ósma, 18 stycznia 2014, Warszawa. Za oknem auta. Powoli pojawiają się ludzie, których kroki kierowane są na bazar, gdzie zakupią wiejskie produkty. Zapalam papierosa i myślę, że to jeden z ostatnich łączników dzielnicy z naturalnym światem ludzi. Piję kawę i zastanawiam się nad przyszłością syna. Też chciałbym aby miał wspomnienia takie jak ja. Czy miasto mu to zapewni?
Wpis odtworzony z archiwalnej strony.
Czytając takie rzeczy, aż chce się otwierać komputer